Czarny pas w Brazylijskim Jiu Jitsu kosztuje maksymalnie 50 zł. Tak wygląda aspekt związany z ceną pasa.
Wniosek jest prosty — jak masz w portfelu 50 zł, to możesz mieć czarny pas w Brazylijskim Jiu Jitsu. Niewiele. Jednak nie o tym dzisiaj będzie mowa. Pewnych rzeczy nie kupisz, są po prostu bezcenne. Mówi się, że wszystko ma swoją cenę (kontekst pieniądza), cóż ja się z tą teorią nie zgadzam.
Szacunku nie kupisz, doświadczenia nie kupisz, pewności siebie nie kupisz, zrozumienia nie kupisz, świadomości nie kupisz, umiejętności nie kupisz, czyli wartości, które są postrzegane w sposób niematerialny. Kwestie te wymagają dużego wysiłku, a to wiąże się z inwestycją czasu oraz ciężką pracą. Sam pas jest symbolem przemiany. Potwierdza kompetencje zarówno te związane z walką, jak i „bycia człowiekiem” – świat Brazylijskiego Jiu Jitsu (ogólnie sztuk walki) oparty jest na filozofii oraz wartościach, które sprawiają, że człowiek rośnie na wielu płaszczyznach. Natomiast dla przeciętnej osoby czarny pas jest symbolem naznaczonym heurystykami, które mają pozytywny wydźwięk. Posiadanie go oznacza, że osiągnąłeś coś wielkiego znacznie bardziej wykraczającego poza „namacalne” rzeczy. Owe „coś” jest dzisiejszym tematem i nie musisz się z tym zgadzać.
Podobnie jest z budowaniem marki, gdzie wartości postrzegane trzeba wypracować — ich nie da się kupić. Natomiast owe wartości wpływają na odpowiednie jej pozycjonowanie, co pozwala osiągać znaczne korzyści. Tego procesu nie skrócisz. Jednak budowaniu marki, jak i tematy związane z marketingiem poruszę przy innej okazji.
Zatem cena, jaką przyjdzie zapłacić za czarny pas w Brazylijskim Jiu Jitsu, wykracza znacznie poza materialny aspekt. Jeśli trenujesz BJJ (tak naprawdę dotyczy to każdej sztuki walki) i jesteś „w drodze”, to mam nadzieję, że ten tekst będzie dla Ciebie inspiracją, bo zapłacisz podobną cenę, jaką ja i wielu innych zapłacili, aby na biodrach znalazł się wartościowy symbol przebytej drogi — czarny pas Brazylijskiego Jiu Jitsu.
Początek — biały pas.
Często każda przygoda zaczyna się od inspiracji. Potem przychodzi bodziec, przez który podjęta jest decyzja. Wbrew pozorom etap ten jest rozłożony w czasie, a podjęcie decyzji wymaga „dojrzewania”. Rozważanie nie ma końca do momentu, w którym uświadomisz sobie, że to jest ten czas. Mówiąc w skrócie, pojawił się prawdziwy cel. Przez tę drogę również przeszedłem ja. Sporo czasu mi zajęło, zanim trafiłem do sekcji BJJ.
Świat sportu nie był mi obcy, ba wcześniej trenowałem Muay Thai, ale tak się sprawy potoczyły, że w styczniu 2010 roku pojawiłem się na treningu BJJ. Tamten okres był bardzo bolesny dla ego. Nie ma nic przyjemnego, kiedy jesteś dosłownie rzucany przez dzieci (tak 15 latkowie mieli niezłą frajdę), a najlepszą techniką, jaką opanowałem, było klepanie. Na nic się zdała moja siła oraz sprawność — jedyne argumenty, jakie miałem. Cóż, dużo mi się wydawało, a strach przed „większymi” był spory. Pewnie obraz, jaki rysuje się Tobie w głowie, nie jest piękny. Trening to nie TV, rzeczywistość jest jedyną prawdą — przetrwanie tego etapu jest momentem prawdy.
Już na stracie ego musisz schować do kieszeni i kształtować pokorę. Mata i inni szybko Cię zweryfikują. Dlatego bardzo wielu odpada na tym etapie — nie są w stanie dźwignąć tego mentalnie. Tak, frustrujące jest bycie nieporadnym, kolekcjonowanie porażek w niezliczonych ilościach. Oczekiwania i wyobrażenia zostały zweryfikowane szybko i brutalnie.
Pierwsze treningi, to nie tylko poznanie podstaw i zasad. Natychmiast zaczynasz wewnętrzną grę z samym sobą, konfrontujesz się ze strachem i oceną przez innych. Początkowo chcesz pokazać charakter (nie klepiesz) dużo krzyczysz, szarpiesz się i dosłownie za wszelką cenę (zdrowia) pragniesz pokazać swoją wartość.
Mimo wysiłków przegrywasz — brutalne. Z czasem uczysz się łapać dystans do treningów i sukcesem jest brak poczucia winny oraz słabości — zaczynasz klepać bez próby wygrania za wszelką cenę. Przyjmujesz do świadomości, że nic nie wiesz i, mimo że ego cały czas „płacze” ty powoli robisz swoje. Wcześniej mata była dla Ciebie miejscem, którego się bałeś, teraz czujesz się względnie bezpiecznie, a inni nie są już tylko „tymi złym”. Być może na początku pogarda nadawała ton Twojej postawie, teraz zaczynasz nabierać powoli szacunku. Poznałeś swoje miejsce w szeregu i jak to mówi Louie Simmons:
„Wiedziałem czym jest hierarchia, wiedziałem czym jest kolejność dziobania. Porządek dziobania polega na tym, że kumasz gdzie jest twoje miejsce. Jaki jest porządek rzeczy. Dziś nikt już tego nie rozumie. Każdy uważa, że może mieć wszystko co chce i że wszystko się należy.”
Tym samym na tym etapie odrabiasz jedną z ważniejszych życiowych lekcji — przestajesz bać się porażek i bierzesz rzeczywistość taką, jaką jest. To pozwala Ci skupić się na tym, że każda porażka jest informacją zwrotną, tym samy już wiesz, że dzięki temu staniesz się silniejszym.
Osobiście uważam, że przejście przez biały pas wymaga dużej odwagi. Zamieniasz ból w siłę i uczysz się pokory. Zaczynasz pytać i milczysz. Bardzo powoli, ale jednak tworzysz „nową perspektywę” – chcesz zrozumieć. Dobry punkt wyjścia. Kiedy oswoisz się ze środowiskiem, to w głowie pojawia się myśl, aby spróbować swoich sił na zawodach i doświadczyć czegoś nowego — odwaga. W ten oto sposób czarny pas w Brazylijskim Jiu Jitsu powoli kiełkuje w świecie marzeń.
Kiedy jest wygodnie — niebieski pas.
Przejście na wyższy poziom „wtajemniczenia” daje pozytywny bodziec. Poczucie dobrze wykonanej pracy pozwala cieszyć się zmianą koloru pasa. Już się nie jest takim słabym, pojawiają wygrane w walkach. Jednak ten etap ma to do siebie, że „ma się wrażenie, iż złapało się Pana Boga za nogi”, czyli ponownie ego doszło do głosu. Pojawiła się arogancja, poczucie wyższości, pokora znikła na rzecz wyniosłości. Zapomniało się, że nadal, to dopiero początek. Dobrze, że szybko zostaje się sprowadzonym na ziemię. W mniejszym lub większym stopniu to spotyka wiele osób. Ponownie trzeba zająć się mentalnością i przyznać przed samym sobą o błędzie. Ta sztuka ponownie stanowi dla niektórych barierę nie do przeskoczenia. Poddają się.
Bywa również tak, że idzie się w zaparte, powoduje się kontuzje u siebie oraz u partnerów, co spowodowane jest również wielkim ego. Zawziętość i „charakter” w tym kontekście nie są pozytywnie postrzegane. Jednak z czasem otrzymuje się lekcje. Sprawia to, że „wraca się do szeregu”. Ponownie całe doświadczenie jest bolesne jednak osoby, które są silne i zdeterminowane przejdą przez to.
Rozczarowująca na tym etapie bywa niemoc fizyczna. Walcząc z lepszymi od siebie, to mimo poznania podstaw nadal ma się poczucie bezradności. Szczególnie jeżeli jest się starszym i cięższym od przeciwnika, to frustracja bywa wręcz uderzająca, jak „liść” na twarz. Z kolei podobne przeżycia towarzyszą młodszym (wiek), tutaj dochodzi również szczypta strachu oraz brak wiary w siebie. Wbrew pozorom sylwetka ma duże znaczenie — bycie drobnym na tle innych sprawia, że podświadomie zaczyna się porównywanie, a to skutkuje tym, że poziom pewności siebie spada i motywacja maleje. Jednych to przytłoczy, bo świadomość pracy nad poprawą fizyczności wymaga większych nakładów pracy dla innych. Będzie to natomiast silny bodziec do wykorzystania tej energii na swoją korzyść.
To już coś — purpurowy pas.
Z jednej strony można stwierdzić, że po tylu mentalnych i fizycznych perturbacjach „ogarniasz”, to z drugiej doświadczasz, jak mało jeszcze wiesz. Tym razem dociera do Ciebie świadomość, że jesteś na początku drogi (ponownie). Pokora zaczyna być częścią twojej osobowości.
Pozwalasz sobie zwolnić w trakcie walki na rzecz zrozumienia tego, co się wydarzyło. Tworzysz więcej przestrzeni na nowe doświadczenia — zaczynasz eksplorować techniki. Pytasz o pomoc i analizujesz swoje ruchy. Zaczynasz być ciekawy mechanizmów w trakcie walki — przetwarzasz informacje świadomie i wyciągasz wnioski. Psychika wspiera, a ego… Cóż nadal się nie poddaje, ale ma mniejszy wpływ niż jakiś czas temu.
Twoje doświadczenie i bycie w procesie pomogło się rozwinąć na tyle, że zaczynasz dostrzegać większą rzecz w tym, co robisz. Ludzie, których poznałeś, są dobrzy, życie lepiej ogarniasz, bo potrafisz psychicznie dźwignąć jego ciężar. Natomiast mata stała się Twoim azylem, który, mimo że nadal sprawia, że „boli”, to ten „ból” jest wyzwalający i wręcz kojący. Mówiąc wprost, mimo zmęczenia, masz więcej energii, a tym samym lepiej zarządzasz swoimi emocjami.
Myślę, że kiedy jesteś młody i jeszcze sporo przed Tobą, to ten okres zmienia również percepcję z „ja” na „my”. Powoli dociera do Ciebie, że należy szanować swoje ciało, jak i partnerów. Jakby nie było zarówno Ty, jak i koledzy z maty „udostępniają” Ci swoje ciało, abyś mógł szlifować swoje umiejętności i dopiero teraz zaczynasz, to doceniać. Siła jest ważna, ale trzeba z niej dobrze korzystać i dociera, to do Ciebie. Jednocześnie na pewno poznałeś trochę historii poważnych kontuzji lub sam ich doświadczyłeś. Wiedza, doświadczenie i większe zrozumienia skutkuje mądrą walką, bo masz świadomość tego, że komuś może stać się krzywda i to poważna.
Zdrowie jest bezcenne. To też jest czas, kiedy dajesz powalczyć słabszym, aby mogli rosnąć i się rozwijać. Używając prostego określenia — nie spinasz się. Celem staje się zrozumienie ruchu niewygrana za wszelką cenę więc i klepanie powoduje mniejszy ból. Czarny pas powoli staje się wyraźniejszy w oczach wyobraźni.
Ten okres dla mnie był momentem, kiedy moje ciało zaczęło się „sypać”. Skończyło się pierwszą operacją i dłuższą przerwą. Tym samym czas ten był zarazem trudny dla mnie — psychicznie — jak i stanowił punkt zwrotny. Większą uwagę poświęciłem swojemu ciału i zacząłem mniej je eksploatować, jednak konsekwencje wielu lat „ciśnięcia” odbiły się na zdrowiu. Wyciągnąłem wnioski, zmieniłem swoją postawę — zmiana myślenia oraz podejścia do kwestii treningu. Wpłynęło to zarówno na moje Jiu Jitsu, jak i życie.
Pierwszy powrót był trudny, ale trudniejszy okazał się ten po drugiej operacji, gdzie odbudowa zaufania do swojej nogi trwa do tej pory. Dlatego część związana z szanowaniem swojego ciała, jak i partnera jest istotna i ważna. Ja to zrozumiałem późno — zwłaszcza w stosunku do samego siebie. Świat się nie zawalił, ale to doświadczenie z perspektywy czasu pozwoliło mi osiągnąć znacznie więcej korzyści, niż sprawiło bólu — nie tylko mnie, bo dzisiaj pomagam ludziom wrócić po urazach i co najważniejsze trenować oraz obciążać swoje ciało, aby osiągać jak najlepsze wyniki sportowe i minimalizować ryzyko odniesienia kontuzji.
Robi się poważnie — brązowy pas.
Ten etap zaczyna bawić i sprawia radość. Ego znalazło się na smyczy (bywa , że szarpie czasami), rozwija się postrzeganie BJJ jako stylu życia i nadaje mu się charakter filozoficzny. Tutaj nie występuję element „szczekania” czy „kozaczenia” zdecydowanie jest więcej empatii oraz wyrozumiałości. Największa zmiana widoczna jest w samej postawie — szczególnie tej mentalnej.
Potrzeba uznania znikła na rzecz świadomości oraz poczucia własnej wartości. Pewność siebie wynika nie tylko z umiejętności, ale z akceptacji samego siebie — to stwierdzenie nie jest na wyrost — zrozumienie własnych słabości oraz ograniczeń potrafi dać siłę. Mówi się, że w walce trzeba zachować spokój. Nie dać ponieść się emocjom. To zdanie nabiera znaczenia. Jego implikacją jest łapanie „flow” w trakcie walki. Tym samym robi się przestrzeń na „finezję”. Docenia się aspekt siły i jednocześnie rozumie się, że dobry jej poziom wspomaga technikę. Nabiera się przekonania, że jest się silnym w prozie życia — bezcenne.
Fizyczność po latach również ulega przeobrażeniu. Specyficzny ruch zmusił ciało do przystosowania się do „nowej” sytuacji. Zmiana (adaptacja) przebiegała spokojnie wraz z nabywanym doświadczeniem oraz stażem treningowym. Nierzadko wymagało to zmiany nawyków, a Ci bardziej zaangażowani totalnie przeorganizowali swoje życie, aby jak najlepiej wykorzystywać potencjał swojego ciała. Ten etap charakteryzuje się również zawodami, gdzie zaczyna się poważna gra na wysokim poziomie. Można powiedzieć, że nie ma tutaj amatorki, a czarny pas jest na wyciągnięcie ręki.
Spełnione marzenie — czarny pas.
Patrząc przez pryzmat świata sportu, to stanowi on dowód swoich kompetencji w tej płaszczyźnie. Oczywistość, jednak pokazuje on również proces — niewątpliwie droga do otrzymania czarnego pasa w Brazylijskim Jiu Jitsu należy do gatunku „ciężkich”. Zmiana osobowości, mentalności, ba wręcz filozofii swojego życia — te aspekty związane z rozwojem są bezcenne. Gdzie słowo „rozwój” nie jest zwykłym sloganem, a realnym odzwierciedleniem stosowania wiedzy w praktyce tym samym doświadczenia wszystkiego, co jest ważne w życiu — jak się ma odpowiedni kontekst. Wytrwałość, dyscyplina oraz determinacja stanowią fundament drogi ku czarnemu pasowi i jeżeli nie rozwiniesz się nie tylko jako „wojownik” ale jako człowiek, to ten etap będzie dla Ciebie poza zasięgiem.
Czarny pas jest początkiem, a nie końcem drogi. Mimo sporego bagażu doświadczenia, kiedy emocje opadną po nominacji, to tak naprawdę nic się nie zmienia, a z uśmiechem stwierdza się fakt, że tak wiele trzeba się nauczyć. Czarny pas stał się rzeczywistością. Prawdą jest również stwierdzenie, że czarny pas jest białym pasem.
Ile kosztuje i dlaczego tak drogo.
Walutą jest czas oraz twoje ego.
Czas jest zasobem, którego masz określoną ilość, więc dobrze się zastanów czy chcesz go inwestować w BJJ bo sporo będziesz go potrzebować. Tak, będziesz musiał wygospodarować czas, rezygnując z czegoś — czasami będzie to rodzina, czasami będziesz musiał wzmocnić ciało na siłowni, czasami będziesz musiał przygotować odpowiednie jedzenie. Czas i dobra organizacja będą istotne. Ten temat wiąże się z wytrwałością, dyscypliną oraz odwagą (szczególnie w podejmowaniu decyzji). Będziesz się zmagał z bólem straty.
Ego będzie cierpieć, tym samym Ty zapłacisz bólem (psychicznym), a to trudno znieść. Tak naprawdę brutalnie zostaniesz sprowadzony na ziemię dosłownie oraz w przenośni. Przestaniesz udawać przed sobą samym i przed innymi, że jesteś kimś więcej, niż naprawdę jesteś. Będziesz zmuszony zmienić paradygmat — świat założeń, fantazji rozpadnie się — rzeczywistość jest, jaka jest, a nie taka, jaka powinna być. Ignorancja jest wynikiem działań ego, dlatego zaginanie rzeczywistości Ci nie pomoże. Cały proces jest trudny i być może nie raz zapłacisz łzami — i nie chodzi o to, że na treningu jest ciężko, tylko o to, że skonfrontujesz się sam ze sobą i pozbędziesz się złudzeń na swój temat. Mówi się, że prawda jest wyzwalająca, trenując Brazylijskie Jiu Jitsu, stopniowo będziesz ją odkrywać.
Oczywiście całość, to moje postrzeganie całego procesu i nie jest prawdą objawioną. Każda osoba mająca czarny pas na biodrach opowie o swoich wnioskach oraz przemyśleniach, bo inaczej patrzy na świat oraz ma inne doświadczenia, a także kieruje się innymi wartościami w życiu. W tym momencie należy zwrócić uwagę, że świat nie jest czarno — biały i nie każdy „tworzy dobro”, ale każdy, kto przechodzi drogę, to zmienia się na lepsze. Myślę, że idealnie pasują tutaj dwa cytaty, które dla mnie mają mocny wydźwięk i stanowią inspirację.
Pierwszy pochodzi z Drogi Królów — Brandon Sanderson
„Życie ponad śmiercią. Siła ponad słabością. Podróż ponad celem.”
Drugi pochodzi ze Zwoju Oświecenia. Musashi
„Cień nie niszczy realnego okręgu, więc jego samego też nie. Cień nie jest prawdziwym tobą – mur, który napotkasz na swojej drodze jest tylko cieniem. Cierpienie psychiczne związane z niemożnością jego pokonania jest niczym więcej, jak cieniem duszy.”
Wnioski i przemyślenia pozostawiam Tobie.
29.12.2021
Pewnego zimowego wieczoru na macie pojawił się chłopak, który postanowił trenować sztuki walki. Od tego dnia minęło ponad 11 lat. Dzisiaj z rąk trenera Przemysława Gnata otrzymałem Czarny Pas. Tym samym mogę powiedzieć, że zrealizowałem kolejne marzenie — dziękuję trenerze.
W tym momencie odczuwam radość oraz wdzięczność, po prostu bardzo się cieszę tą chwilą. Doceniam — tak po prostu. Dla mnie osobiście jest to wielka rzecz. Dziękuję każdej osobie, z którą miałem i mam przyjemność trenować. Dzięki Wam na każdym treningu mogę „rosnąć”. Dołożyliście swoje cegiełki do mojego rozwoju, za co jestem wdzięczny.
Ponad 11 lat spędzonych na macie wpłynęło mocno na moją osobowość. Pokora zyskała na znaczeniu, przybyło więcej zrozumienia i świadomości, a pewność siebie oraz poczucie własnej wartości wskoczyło na zupełnie inny poziom. Wszystko to miało miejsce dzięki odpowiedniemu środowisku, a to już zasługa trenera — dzięki Przemo. Trzeba doceniać rzeczywistość, zwłaszcza że ogrom serca zostało włożone, aby móc trenować w dobrych warunkach, i z ludźmi którzy mają topowe umiejętności.
„Zawsze luźno o pozycje, bo każdy wie, że technika siły się nie boi”.
Ot codzienna gra na macie gdzie wbrew pozorom lekko nie jest. Aaa siła jest ważna…
Przygoda miła wzloty i upadki. Kontuzje, dwie operacje, to tylko jedne z poważniejszych przeszkód, jakie pokonałem na swojej drodze. Mimo że bolesne, to te „momenty prawdy” sprawiły, że stałem się silniejszy. Psychika się wzmocniła, a ciało dorównywało jej swoim poziomem, dzięki temu, te dwie płaszczyzny w tym momencie idą ramie w ramie, pomagając mi osiągać coraz lepsze efekty. Dla mnie jest to wygrana, a nagrodą jest możliwość regularnego treningu ze spokojem, co jeszcze jakiś czas temu nie było takie oczywiste.
Te doświadczenia sprawiły, że doceniam drogę oraz cały proces. Rozumiem i akceptuję, a to pomaga iść po więcej — w różnych dziedzinach życia.
Wartościowe rzeczy wymagają wysiłku, zaangażowania oraz czasu — i nie będzie lekko, ba, nikt nie da gwarancji, że cel zostanie osiągnięty. Koniec końców chodzi o wzrastanie i pokonywanie własnych słabości — stanie się lepszym człowiekiem.
Oss.